Początki...
Mając zaledwie 13 lat, stwierdziłam, że coś nie pasuje mi w moim wyglądzie... Tu za dużo, tam za mało... Moje kształty były "dziwne"... W każdym razie nie podobały mi się. Dlatego więc postanowiłam się odchudzać. Moja waga wtedy to ok. 50 kg przy 158 cm. Teraz sobie myślę, ale byłam głupia, przecież miałam super wagę! :D W każdym razie moja dieta wyglądała najpierw tak, że nie jadłam nic do ok. godz 16:00, a opychałam się na wieczór. Z czasem jednak udało mi się skurczyć żołądek i jeść mniej...mniej...mniej.
Do dziś pamiętam jak pojechałam z rodziną na wakacje do Chorwacji! Świetnie wspominam ten czas. Czułam się lekko. A to było dla mnie bardzo ważne... Zaraz po wakacjach zważyłam się. TO BYŁ SUKCES. Waga pokazała 43 kg Zaczęłam się tak nakręcać, ze nie za fajnie się to potoczyło.
We wrześniu szłam do nowej szkoły (1 gimnazjum). Poznałam wiele nowych osób. Już w drugi dzień usłyszałam, ze jestem bardzo szczupła, co dodało mi ogromnej motywacji do dalszego działania.
I tym oto sposobem doprowadziłam się do takiego stanu, że prawie codziennie mdlałam, przewracałam się...W styczniu moja waga pokazała 29 kg. (159 cm) A BMI... coś ok 11...
Mama była w szoku, nie tylko ona zresztą, bo ja też. Do dzisiaj pamiętam jak lekarz powiedział: "ANOREKSJA". Szczerze? Wyśmiałam go. Nie wierzyłam mu, aż do momentu kiedy to 30.01.2013r trafiłam do szpitala psychiatrycznego...
Zastanawiacie się zapewne, co jadłam? Nie wiem, czy powinnam to pisać... Nie chcę żeby ktokolwiek się wzorował :( Mam nadzieję, że tak się nie stanie. ZASTRZEGAM, anoreksja to okropna choroba, która potrafi całkowicie zniszczyć człowieka, jego życie i całą rodzinę...
Moja dieta wyglądała mniej więcej tak, że jadłam w ciągu całego dnia 3 białka jaj i do tego jedno żółtko. W inne dni same warzywa... W jeszcze inne kilka kromek chleba....
W sumie to mój "jadłospis" ciągle się zmieniał, kurczył się. Jeśli w jeden dzień nie zjadłam jakiegoś posiłku, to w następny dzień też już nie jadłam... Takim o to sposobem zaczęłam wszystko ograniczać, aż pewnego dnia zjadłam tylko 50 kcal i właśnie w tym dniu zemdlałam na lekcji... Od razu zaczęła się afera... W tym też dniu pojechałam do szpitala. Zostałam przyjęta od razu, mimo tego, ze ośrodek był przepełniony. Najpierw 2 tygodnie w izolatce... To było straszne. :C Następnie zostałam przeniesiona do sali z innymi dziewczynami, gdzie już nie byłam tak bardzo kontrolowana...
W szpitalu jadłam wszystko co mi dawano, nie kłóciłam się, nie robiłam problemów, bo chciałam wyjść jak najszybciej...
Ale... Powiem tak... Szpital wcale nie był taki straszny. Poznałam wiele cudownych osób, które mnie wspierały. Dawały mi odwagę do dalszego życia! Dzięki nim zyskałam motywację do walki, do tego by być zdrową.
Ze szpitala wyszłam po 4 miesiącach... Najgorszy była końcówka, kiedy już bardzo brakowało mi rodziny...
W szpitalu przytyłam do 40 kg. Zostałam wypisana. W domu było wszystko ok. Jadłam dokładnie tak jak w szpitalu i przytyłam do 45 kg. Potem znów zaczęły się schody. Straciłam 4 kg... Oczywiście, jeździłam na kontrole do szpitala, gdzie byłam ważona. Jednocześnie miałam rozmowy z psychiatrą... Dostałam ostrzeżenie, że jak nie przytyje, to wracam na oddział. Z czasem zaczęłam jeść normalnie... Ale później było to samo i tak na zmianę.
Obecnie jestem w 2 klasie liceum...Moja waga jest znacznie wyższa niż wcześniej... Dlaczego? Ponieważ wpadłam w inną skrajność... objadanie... Nie wiem sama co o tym myśleć, ale jak dla mnie... czuję się gorzej niż wcześniej. Mam okropne kompleksy i ciągle walczę. Szukam motywacji, ale nie potrafię jej odnaleźć. Wierzę, że jednak wkrótce się uda! I osiągnę swój cel! :)
Z czasem postaram się napisac jakieś rady, jak zapobiegać napadom. :)
Z czasem postaram się napisac jakieś rady, jak zapobiegać napadom. :)
Wszystko się ułoży ! zobaczysz ^^
OdpowiedzUsuń